niedziela, 5 maja 2013

Łuk, kutasy i o byciu zdzirą.

Dawno tutaj nic nie pisałem, a przyznam szczerze - palce czasem świerzbiły, żeby cokolwiek napisać. Świerzbiły, świerzbiły i przestawały.
Moje życie w tym momencie to jeden wielki burdel, ale do posprzątania. Wziąłem miotłę w dłoń, zakasałem rękawy i podwinąłem kieckę - efekty widać, końca nie. Cóż, specyfika problemów. Jak się pojawiają to masowo, a pozbyć się ich ciężej niż łupieżu.
Jestem zdzirą. Podobno. Gejowskim celebrytą. Pozdrawiam Pawła dzięki któremu ten status osiągnąłem. Czy zerżnąłem połowę Krakowa? Czy co wieczór przyprowadzam kogoś innego do swojego łoża, co by zaspokoił moje niepohamowane żądze? Czy mam HIV? Cóż, o reputację trzeba dbać, więc przeczyć nie będę, bo kto mnie zna, wie jaka jest prawda. Mam tutaj ochotę wylać wiadro szczyn i rzygowin na ten szufladziany ryj, ale... po co? Napiszę tylko, że mi Ciebie szkoda, naprawdę. Mam nadzieję, że między smażeniem hamburgerów wpadnie Ci coś do kieszeni za sprzedawanie nowych, soczystych plot. Oby to była wesz łonowa albo czysta bielizna.
Wiecie, błędy są jak smród ciągnący się za Tobą. Więc najważniejsze, żeby spalić za sobą wszystkie mosty, a potem do ognia wrzucić jeszcze to, co ten zapach wydziela. I ja tak czynię. Nie chcę mieć już nic wspólnego z pojebami, psychopatami, ewentualnie ludźmi z małymi fiutami, małym ego i małym mózgiem. Tacy to potrafią naprawdę zatruć życie. Czasami zastanawiam się czy posiadanie cipki nie byłoby lepsze, ale jak tak przypomnę sobie jak potrafi kobietę swędzieć... nie, pozostanę przy swoim zacnym fallusie.
Ten etap swojego życia uważam za zamknięty. Otworzyłem nowy.
Czy zawsze musi pojawiać się jakieś ALE? Tutaj też się pojawia i im dłużej myślę nad sednem problemu tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że jestem pojebany. Kto w tym wieku i o takiej reputacji jak ja chce wrócić z powrotem do współżycia seksualnego (jak to naukowo zabrzmiało, oh geez) nie po to, żeby zejść z ciśnienia, tylko po to, by poczuć bliskość tej drugiej osoby w pełni? Żeby cieszyć się komfortem psychicznym, a nie komfortem opróżnienia jajek? Staję się romantyczny, jakie to patetyczne i podniosłe. Zachowam swoją czystość dla Boga, pójdę do klasztoru i całe życie klęcząc, będę błagał o to, by mi wyrósł mózg.
Ewentualnie cycki, bo ostatnio mam ochotę pójść na imprezę, spić się do nieprzytomności, wejść na stół i takie pokazać. Za dużo amerykańskich filmów o rozdziewiczaniu lub lataniu z łukiem po arenie i zabijaniu każdego kto nawinie się pod rękę. W sumie i to i to jest do zrobienia. Trzeba tylko czasu i chęci. Czas jest, chęci są tylko za nic nie mogę dojść skąd we mnie w tym momencie tyle nienawiści...
Cóż, przynajmniej kolejny powód do wstawania rano z łóżka i topieniu się w tym egzystencjalnym rzygu, które inni nazywają gonitwą szczurów. Tylko frajerzy - nauczyłem się pływać! I mam takie tęczowe motylki, które utrzymują mnie ciągle na powierzchni.
Reasumując: jestem zdzirą, to po pierwsze. Po drugie jestem zajebisty, bo żyję jak mnie się to podoba. Po kolejne - i tak Cię kurwa potnę, czaisz?
Na koniec pozdrawiam wszystkie szmaty. Pamiętajcie, że wy też przedstawiacie jakąś wartość. Jeśli nie intelektem to cyckami lub fiutami. Kocham was (pierdolenie).