środa, 18 grudnia 2013

Panic Station

Wyjeżdżamy na prostą! 
Zdrowie już podreperowane na tyle, bym mógł spokojnie funkcjonować. Trzeba tylko ogarnąć kilka spraw, które nagromadziły się przez okres totalnego odizolowania i zamknięcia. Wskaźnik postępu wypełniony tak w 10%.
Zbliża się tak bardzo ukochany przeze mnie okres w roku. Święta, święta, święta! Dzielenie się życzeniami na które nie ma się ochoty, krzywe uśmiechy kierowane do osób szczerze znienawidzonych i zapychanie żołądka kilogramami żarcia. O ile wskaźnik problemów w moim szarym życiu leci na łeb na szyję w dół tak ten pokazujący stan depresyjny pni się nieuchronnie w górę. Pragnę dostać pod choinkę pistolet. Zajebię siebie albo większość rodzaju ludzkiego. Naprawdę.
Planów na sylwestra żadnych, jak zwykle wszystko będzie organizowane spontanicznie. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Pewnie cuda na kiju, jak co roku. Najwyżej prześpię w błogosławionej niewiedzy, że zaczął się kolejny rok.
Na koniec napiszę, że nie spodziewałem się otrzymać tyle ciepła i wsparcia od bliskich mi osób w ostatnim czasie. Dziękuję za to, że jesteście. Po prostu.